Kategoria Pierwsza strona, Blog dietetyka - Anna Wyszyńska

Witam po wakacjach!

Każdemu z nas czas odpoczynku upłynął inaczej, pozostały nam różne wrażenia i obrazy w pamięci. Ja,  jadąc do Borów Tucholskich i z powrotem, mijałam niejednokrotnie łąki, różne nieużytki, ale i pola uprawne… dużo rzepaku, kukurydzy, ale też zboża. Chętnie by się wysiadło, porozmawiało z rolnikami, ale – jak to w trakcie rodzinnej wyprawy – na takie rzeczy nie ma czasu.

Orkisz na polach na razie jest rzadkością, ale często myślę też o pszenicy. Gdy prowadzę wykład, warsztaty lub przy innej okazji rozmawiam z ludźmi, zdarza się, że ktoś mi mówi, że ma dziadków na wsi, którzy uprawiają pszenicę tak jak dawniej, ale zaraz ktoś inny , trzeźwo go gasi, że przecież tu chodzi nie tylko o sposób uprawy, ale o ziarno, ktoś trzeci dodaje, że teraz już nie ma prawdziwej pszenicy (wersja pesymistyczna, bo ja mam nadzieję, że gdzieś tam jednak jest), bo teraz jest tylko ta „przemysłowa”…, atmosfera od razu robi się ciut „cięższa” ciężarem świadomości kierunku, w którym poszło rolnictwo i własnej bezradności…

Kierunek rzeczywiście niepokoi, gdyż z nieoficjalnych źródeł wiem, że pszenicę ponoć wciąż dalej modyfikują – „jeszcze im mało” jak stwierdziła osoba, która z racji wykształcenia i profesji „jest na bieżąco”. Tak jakby ta „dojna, zbożowa krowa” dawała jeszcze za mało mleka, a przecież współczesna pszenica stała się już tak tania i wygodna w uprawie, że dalsze modyfikacje zdają się nieprzytomne w obliczu ciągłych doniesień o zwiększającej się liczbie osób uczulonych na gluten, odsetku osób otyłych i chorych na cukrzycę..    Zaś co do naszej bezradności, to na pewno każdy z nas ma prawo chronić zdrowie swoje i bliskich przez własną świadomość i jak najbardziej świadomy wybór produktów. Ta myśl mi przyświeca, gdy siadam do pisania.  A następnie możemy podejmować inne działania, zrzeszać się, robić coś razem i wiem, że na szczęście są podejmowane różne takie inicjatywy (np. ostatnio doszła do mnie mailowo do podpisania petycja o sprzeciwieniu się wprowadzaniu GMO w Polsce itd.)  Zaś wracając do rozmów o pszenicy, to zdarzyło mi się też, że jedna kobieta (dietetyczka) powiedziała, że przywozi mąkę od swojej babci i, że smakuje ona zupełnie inaczej, też dzieci się na niej „inaczej chowają”. Czy to jest jednak pierwotne Triticum aestivum z 42 chromosomami, tego, oczywiście, nie mogła powiedzieć. Myślę, że byłoby cudownie gdzieś „odgrzebać” i ten stary gatunek, byśmy – tak jak możemy na tej stronie polecać prawdziwy, czyli leczniczy orkisz – mogli też polecać sobie nawzajem (tu, czy na innych stronach) prawdziwą pszenicę.

(Pewnie nie tylko ja, chciałabym żeby w tym temacie pojawił się jakiś „ruch” i żeby to było związane z uczciwym, rzetelnym działaniem, które z czasem można by jakoś zweryfikować i zaufać. Jeśli ktoś z Czytelników wie coś na ten temat, to proszę o kontakt). Przypominam to, o czym już pisałam, cytując św. Hildegardę: pszenica jest zbożem zdrowym i pożywnym, a upieczony z niej chleb jest pełnowartościowym posiłkiem, tylko musi to być PRAWDZIWA pszenica (taka o jakiej pisała święta, gdyż innej wtedy nie było), poza tym musi być użyte całe ziarno, a nie biała mąka i pszenica jest wartościowa tylko wtedy gdy się ją upiecze (Hildegarda pisała, że zarówno mąka biała z pszenicy, jak i pszenica gotowana powoduje zaflegmienie i nie jest zdrowa).

To, że św. Hildegarda jednoznacznie wskazywała na orkisz jako na zboże najzdrowsze, najwartościowsze i „najwygodniejsze”- bo zdrowe w formie gotowanej, pieczonej, w postaci pełnoziarnistej, ale też „jasnej” –  nie znaczy, że mamy jeść tylko orkisz, gdyż ona wskazała całe bogactwo pokarmów, które nam dał Stwórca, także inne zboża niż orkisz. Poza tym człowiek ma czasem ochotę na jakąś odmianę, dlatego piszę i o pszenicy, jednak w takim ujęciu, w jakim pisała o niej święta. Czy jednak uda się Nam odzyskać ten gatunek?

Na szczęście inaczej rzecz się ma z orkiszem – z tym rzeczywiście najwartościowszym ze wszystkich zbóż. Mamy orkisz leczniczy i to jest wielki skarb, o czym już tyle pisałam. Jakiś czas  po zamieszczeniu przeze mnie czerwcowego artykułu, pani Marta w komentarzach zapytała o możliwe miejsce zakupu ziarna tego zboża na zasiew oraz mąki. Ksiądz Jacek podał „namiar” (w odpowiedzi podał link) na niemiecki sklep w którym rzeczywiście można nabyć ziarno do zasiewu, można też – jak wcześniej deklarowałam – poprosić o pośrednictwo nasze Towarzystwo, zaś jeśli chodzi o mąkę to wszystko co wcześniej opisałam oczywiście wciąż jest aktualne, w szczególności polecam polską Orvitę.

Mamy te bezcenne gatunki, ale „zaginęły” polskie nazwy i tu znów zwracam się z prośbą: gdyby ktoś wiedział coś… albo znalazł pamiętnik czy rolnicze zapiski pradziadka… a może przyjdzie nam coś znajomo brzmiącego po prostu wymyśleć? Ponoć już przyjęła się polska nazwa habermusu (gotowanego na śniadanie orkiszu z różnymi dodatkami) – „orkiszanka”, brzmiąca podobnie jak np. owsianka – i już wiadomo o co chodzi.

 

P.S. W ostatnią sobotę września rozpoczynamy od nowa cały cykl warsztatów „Gotuj z Hildegardą”,  by kolejna grupa mogła się przekonać, że codzienne wprowadzanie w życie dietetycznych wskazówek tej świętej, jest, także obecnie, możliwe dla każdego (w dodatku może być proste i wcale nie kosztowne ). Zapraszamy tych, którzy po prostu chcą zadbać o zdrowie, poszerzyć swoją wiedzę lub też mają konkretne wskazówki lecznicze, ograniczenia dietetyczne (jakąś dietę eliminacyjną np. bezglutenową, czy inną…) Wreszcie – zapraszamy tych, którzy lubią gotować , ale też tych, którzy właśnie gotować nie lubią i szukają „sprzyjających warunków”, aby się „przełamać”…

ZAPRASZAMY WSZYSTKICH SERDECZNIE!

Temat pierwszych warsztatów : śniadania. (Zapisy na stronie lub telefonicznie 507 805 776)

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz