Kategoria Pierwsza strona, Harmonia świata według św. Hildegardy - dr hab. Małgorzata Kowalewska

Motto:
„Podstawę filozofii stanowi zagadnienie najwyższego dobra i zła”
(Marek Tuliusz Cyceron, „Księgi Akademickie” ; „O wrożbiarstwie”)

„Filozofia” to słowo pochodzące z greki, w którym zawierają się dwa inne, a mianiowicie umiłowanie i mądrość. „Fileo” znaczy „kochać”, „miłować”, a sofia to mądrość. Stąd „filozofia” to umiłowanie mądrości. Już samo to wyjaśnienie zachęca do postawienia pytań, po pierwsze na czym polega owo „miłowanie”, a po drugie czym jest ta „mądrość”. Bo nie wszyscy muszą mieć na ten temat identyczny pogląd.
Nie miejsce tu na prezentowanie całej długiej i niezwykle ciekawej historii filozofii, jej nurtów, kierunków, szkół, sporów, problemów, związków z kulturą, czyli między innymi z religią, sztuką, nauką, wiarą, ale mimo to, kilku krótkich wprowadzeń nie uniknę.
Po pierwsze chciałabym przywołać kilka definicji filozofii, najbardziej znanych już od czasów starożytnych. Przytoczenie tych definicji pozwoli nam bowiem zorientować się czym się w ramach filozoficznych dociekań zajmowano. Otóż, wśród definicji, które chciałabym przytoczyć jest na przykład taka: „filozofia to medycyna duszy”. Chyba chodzi o to, że filozofia pomaga uporządkować ludzkie życie psychiczne, czyli odpowiednio ukształtować (wychować) człowieka wewnętrznie, na przykład poprzez rozwijanie w nim sprawności moralnych (cnót). Inna definicja mówi, że „filozofia to znajomość wszystkich spraw ludzkich i boskich”. Ta z kolei wskazuje na to, że przedmiotem badań filozofii jest cała istniejąca rzeczywistość, jej dwie wyróżniane w tej definicji sfery: przyrodzona (ludzka) i nadprzyrodzona (boska). Rozważania o sprawach boskich, obejmują pytania o istnienie i naturę Boga, Jego stosunek do świata i historii. Są tu także pytania o Aniołów ich sposób istnienia, działania, itp. Sprawy ludzkie zaś dotyczą odpowiedzi na pytanie kim jest człowiek, jaki jest stosunek duszy do ciała (jeśli filozof uważa, że człowiek duszę posiada), jak człowiek powinien żyć: w rodzinie, społeczeństwie, państwie, jakie są jego losy po śmierci. Filozof zada też niesamowite pytanie: „dlaczego istnieje raczej coś, niż nic?” i inne, na przykład: jakie są podstawowe składniki tego, co istnieje, jakie są przyczyny tego, że coś istnieje, oraz po co istnieje. Inna definicja określa filozofię jako „rozmyślanie o śmierci”, w przygotowaniu do niej – rozumianej jako przejście do lepszego życia – upatrując sens swojej działalności. Pewien rzymski autor z późnej starożytności napisał, że filozofia jest „darem bogow dla ludzi”. Inna definicja uważa filozofię za drogę do ubodobnienia się do boga – filozof udzieli wskazówki jak stać się wolnym od ludzkich lęków, afektów, pragnień. Inna definicja mówi, że filozofia dąży do poznania ostatecznych przyczyn tego, co istnieje – ostateczne przyczyny, to takie, bez których nie było by tego, co istnieje. Zawsze filozof też pragnie dowiedzieć się, co jest Najwyższym Dobrem, na czym polega Szczęście i jak się je osiąga, czym jest Prawda i Piękno, skąd i po co wzięło się zło. To oczywiście nie wszystkie zagadnienia badane przez filozofów, ale widzimy wyraźnie, że można na nie szukać odpowiedzi także w teologii i wierze. Bóg, Aniołowie, Człowiek, cnoty moralne, poznanie, kosmos, życie przyszłe, dobo i zło – to w skrócie główne tematy, które bada filozof. Są to właściwie te same zagadnienia, które ciekawią teologa. A pamiętać musimy, iż w czasach Hildegardy filozofia i teologia nie były jeszcze od siebie oddzielone.

W stuleciu Hildegardy trwały liczne spory dotyczące wiary, teologii i filozofii oraz ich wzajemnego stosunku. Jednym z nich był spór tak zwanych dialektyków z antydialektykami. Nie miejsce tu na omówienie historii tego sporu (może przyjdzie na to czas w przyszłości), więc powiem na razie, że Hildegarda opowiada się w nim zdecydowanie po stronie antydialektyków, czyli po stronie tych myślicieli dwunastego stulecia, którzy nawiązywali do tradycji Ojców Kościoła, ich refleksja nad światem i człowiekiem zawsze opierała się na naukach Pisma świętego, i którzy podkreślali wartość poznawczą doświadczenia mistycznego. Dlatego horyzontem myśli Hildegardy jest zawsze Pismo święte i nauczanie wspomnianych wyżej Ojców Kościoła (czyli autorów chrześcijańskiej starożytności, do których niejednokrotnie będę nawiązywać).
Tekst ten poprzedziłam mottem pochodzącym od rzymskiego filozofa z czasów starożytnych – Marka Tuliusza Cycerona. Zdecydowałam się na to, ponieważ jego zdanie o tym, co jest fundamentem filozofii, jest zbieżne z tym, co na ten temat uważała Hildegarda. Po pierwsze uważa ona zdolność rozróżniania (discretio, jest to też jedna z cnót moralnych – zajmiemy się nimi w przyszłości) za podstawę życia umysłowego człowieka. W pierwszym rzędzie zdolność ta odnosi się do dobra i zła: najwyższego dobra i najgorszego zła. Po drugie kładzie wielki nacisk na odróżnienie dwóch rodzajów wiedzy, które nazywa „wiedzą dobrą” (scientia bona) i wiedzą złą (scientia mala).
To rozróżnienie między dobrą a złą wiedzą jest jedną z podstawowych idei Hildegardy. Właściwie, to od przedstawienia tej idei należałoby rozpoczynać wszelkie rozważania dotyczące jakiejkolwiek działalności człowieka związanej z poznaniem i działaniem.
Żaden z wymienionych rodzajów wiedzy nie ma charakteru czysto, teoretycznego, gdyż zdaniem Hildegardy zawsze poznanie związane jest z działaniem. Człowiek zdobywając wiedzę zdobywa jednocześnie moc działania, czyli spełniania określonych czynów. Te dwa rodzaje wiedzy w żadnym wypadku nie uzupełniają się, ani nie „inspirują” wzajem, ale zawsze się wzajemnie wykluczają. Hildegarda jest tu bezkompromisowa.
Czym jest „dobra wiedza”: jej podstawą jest zrozumienie ontycznej sytuacji człowieka czyli musi ona opierać się na właściwej filozofii i teologii, bo tylko te dziedziny pozwalają tę sytuację właściwie rozpoznać. Brak filozofii i teologii w refleksji nad człowiekiem skutkuje bardzo poważnymi ograniczeniami intelektualnymi. A chodzi przecież o poznanie prawdy o miejscu człowieka w świecie, jego prawdziwych możliwościach, jego wielkości, ale i przygodności bytowej, skończoności, ograniczoności. Chodzi o świadomość istnienia granic, których przekraczać nigdy nie wolno, chociaż nawet można by je przekroczyć.
Czym jest „zła wiedza”. Samo to sformułowanie może dziś budzić zdziwienie – jak to? Żyjemy w świecie, gdzie informacja jest najważniejsza, budujemy „społeczeństwo oparte na wiedzy” itd., a tu nagle – „zła wiedza”? Tymczasem to, co można przeczytać u dwunastowiecznej mniszki na temat złej wiedzy, da się odnieść nieomal bez żadnych unowocześnień i interpretacji do współczesnych rozważań na temat etyki naukowej, a poglądy Hildegardy w tej kwestii mogą być jak najbardziej głosem w naszych współczesnych dyskusjach na temat granic ludzkiego poznania i działania i do tego w najbadziej drażliwych tematach.
Hildegarda przemawia do nas z odleglego stulecia, i zwraca uwagę na to, że podstawą dla poszukiwania złej wiedzy jest pycha – wada, która odrzuca prawdę, nie akceptuje granic, prowadzi do utraty kryteriów pozwalających oceniać prawdziwą wartość świata, własnych pragnień i możliwości. Zła wiedza to dążenie do stałego przekraczania granic, by zrealizować roszczenia, które ukrywają się pod płaszczykiem „dobra ludzkości”, lub jakimś podobnym szyldem. Zła wiedza, jest przez Hildegardę kojarzona z pewną wadą moralną, którą nazywa ona malefacium, co można przełożyć po polsku jako „czarnoksięstwo”. Jest ona związana z pragnieniem całkowitego opanowania przyrody i pokonania – dzięki nauce – praw natury. Przejawia się dążeniem do uzyskania władzy nad światem, co musi być związane z łamaniem rządzących naturą praw. Jest to próba wykorzystywania świata dla własnych celów,i opanowania praw natury nawet w sprawach ostatecznych, jak na przykład śmierć. Zawsze z taką postawą wiąże się przedmiotowe traktowanie innych ludzi (np. jako rezerwuar zamiennych organów). Jest to więc poważne skażenie ducha pod pozorem zdobywania wiedzy, poprawy życia i zapobiegania złu.
Hildegarda nie występuje przy tym przeciwko nauce, nie neguje, ani nie oskarża ludzkiego dążenia do poznania świata, ale dostrzega poważne niebezpieczeństwo w postawie dążącej do podporządkowania sobie świata za wszelką cenę. Uważam, że jest Hildegarda – jako definiująca postawę „czarnoksięstwa” – poprzedniczką dwóch podstawowych dla kultury europejskiej dzieł literackich. Mam na myśli Tragiczne dzieje doktora Fausta C. Marlowa i Fausta Geothego. One to przecież opisują tę samą postawę, zawarty z jej powodu „pakt z diabłem” i tragiczne tego skutki. Poszukiwacze „złej wiedzy” nie są jednak (wbrew własnemu mniemaniu) autonomiczni w swych działaniach, ale podążają za swym przewodnikiem, którym jest według Hildegardy diabeł. Posiada on wiedzę o całym wszechświecie – wie wszystko o stworzeniach ale nie akceptuje faktu, iż nie jest bogiem, a człowieka przekonuje, iż wolno mu wszystko.
Dodatek:
Parabola, w której jest mowa o filozofii i jej stosunku do wiary:
Dla ilustracji poglądu Hildegardy na temat relacji wiary i filozofii przytoczę parabolę, która wystąpiła w jednym z jej listów (napisanym w 1173 roku i adresowanym do mnicha z klasztoru św. Dyzyboda). Parabola jest gatunkiem literackim, którym Hildegarda posługiwała się ze względu na potrzeby dydaktyczne. Ten gatunek literacki spełnia nie tylko funkcje dydaktyczne ale także moralizatorskie, dlatego dobrze nadawał się do celów, które Hildegarda starała się osiągnąć swymi listami, a było nim pouczenie moralne. Sięgnęła po parabolę zapewne także i dlatego, że podstawę jej literackiego wykształcenia stanowiła Biblia (Ewangelie). Posługując się alegorią przedstawiła w parabolach fikcyjne zdarzenia, które następnie interpretowała i kończyła pouczeniem moralnym.
„Drogi synu, wysłuchaj tej przypowieści, którą poznałam w prawdziwej wizji: Pewna szlachetna i piękna pani miała komnatę ozdobioną złotem. Wybrała sobie dwie panny mające wytworne rysy, żeby z nią mieszkały. Tłumy ludzi, widząc tę panią, wychwalały jej twarz, i chciały z nią przebywać. Powiedziała im: dam wam podarunki, które wam się z pewnością spodobają, ale nic ani mi ani wam nie przyjdzie z tego, że będziemy przebywać razem. Poza tym, ja nie chcę mojego szlachectwa ani piękności wystawiać na szyderstwa i dawać wilkom i psom. Lecz pewna pomarszczona kobieta, o rudych własach i ciemnej twarzy, zapragnęła się zrównać z tą szlachetną panią, z niechęcią myślała o jej szlachectwie i piękności. Ta rudowłosa kobieta unosiła się ponad górami, biegała po okolicy, zaglądała do różnych miejsc, szukając pochwał i zaszczytów. Ale nikt jej tego nie dawał, lecz wszyscy mówili: ta nieczysta i rozwiązła pochodzi od diabła. I wszyscy jej unikali. Była tam także pewna handlarka, która gromadziła wszelką sztukę piękną dla oczu. Troszczyła się o to, by pokazywać ludzkim oczom i uszom rzeczy nieznane i dziwne. Ale pewnego razu znalazła piękny i czystrzy od ognia słonecznego kryształ. Był on tak podobny do słońca, że dawał światło wszystkim. Gdy go znalazła, zaniechała wszystkich swoich sztuk. Teraz, mój synu słuchaj: szanuj pierwszą kobietę i jej panny, ale od rudowłasej kobiety uciekaj ze wszelkich sił; zaś kobietę handlarkę przyjmij do siebie. Bowiem pierwsza kobieta jest to Miłość ze swoimi pannami, mianowicie dobrą wolą i szczodrobliwością. Ale rudowłosa kobieta o ciemnej twarzy, jest to miłość ziemska, przez którą nikczemnym pragnieniem oplątują się nawzajem wyuzdani ludzie. Zaś kobieta handlarka to filozofia, która ustanowiła wszystkie sztuki, i która znalazła kryształ czyli wiarę, dzięki której osiągnęła Boga. Ja ufam Bogu, że masz w nim ojca, ponieważ w ognistym krysztale ujrzałam dary męki i zmartwychwstania Pana Boga”.
W tej paraboli Hildegarda posłużyła się prostymi środkami, a mianowicie epitetami („szlachetne rysy”, „piękna pani”, „ciemna twarz”), prosta metaforą „dawać psom na pożarcie piękność i szlachectwo” oraz alegoriami: Miłości, Filozofii i Miłości ziemskiej oraz prostym symbolem kryształu (jako symbolu wiary). Są to wszystko środki bardzo oszczędne. Czytelna i łatwa do zrozumienia jest także nauka tu podana: najdoskonalsza jest Miłości (Caritas), miłośc ziemska prowadzi do zguby, zaś filozofia przy pomocy nauk (sztuk) poszukuje najwyższego dobra, czyli Boga i prowadzi do wiary. Należy dopowiedzieć jedynie, że we wspomnianych w paraboli „sztukach” domyślamy się siedmiu sztuk wyzwolonych (septem artes liberales), czyli gramatyki, retoryki, dialektyki oraz geometrii, matematyki, astronomii i muzyki. Ich znajomość świadczyła w epoce Hildegardy o zdobytym wykształceniu ( o tym powiemy sobie innym razem), a były one – jak to powszechnie wiadomo – wstępem do uprawiania filozofii i z nią były związane.

Cdn.

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz