Każdy, kto choć trochę czasu poświęcił na zapoznanie się z nauką o żywieniu, pozostawioną przez św. Hildegardę, z pewnością bez trudu wymieni produkty najwyżej przez nią cenione. Skoro temat zbóż mogę „z grubsza” uznać za wyczerpany – pójdźmy dalej…
Dowiadujemy się od Niej o trzech roślinach, które są w całości przyswajane przez człowieka (ludzki organizm w wyniku ich strawienia nie wydziela żadnych „ubocznych” – zakwaszających i obciążających produktów przemiany materii), czyli są to rośliny oczyszczające, lecznicze, w 100% dobre i zdrowe – są to: orkisz, kasztan jadalny oraz koper włoski.
W tym artykule chcę napisać o owocach jadalnego kasztana.
Kasztany jadalne dojrzewają wysoko nad ziemią w suchym, przewiewnym powietrzu, gromadząc jednocześnie wiele energii słonecznej. Św. Hildegarda tak pisze o drzewie kasztana: „Kasztan jest bardzo ciepły i dzięki swojemu ciepłu posiada dużą moc (…) Jego owoc jest pożyteczny w przypadku wszelkiego tkwiącego w człowieku osłabienia.” Dlatego owoce kasztana sprawdziły się we wszelkich, nawet ciężkich, chorobach związanych z osłabieniem odporności i wycieńczeniem organizmu – takich jak AIDS, czy nowotwór. Oczywiście nie tylko w takich przypadkach zaleca się korzystanie z ich dobrodziejstw. Owoce te powinny być dla każdego uzupełnieniem i urozmaiceniem codziennej diety, tym bardziej, że są – podobnie jak orkisz – bogate w witaminy i mikroelementy. Oprócz swych walorów odżywczych, wykazują działanie lecznicze – różnorodne w zależności od swej postaci: świeże owoce zawierają oczywiście najwięcej „sił wzmacniających” szczególnie nerwy, surowe kasztany np. w postaci mąki kasztanowej – wzmacniają serce, gotowane – „osłabiony i pusty mózg”, pieczone – wzmacniają trzustkę… u św. Hildegardy możemy znaleźć wiele leczniczych przepisów z użyciem kasztanów jadalnych jak np. – mąka kasztanowa z miodem – lek na wątrobę, zaś zupa z kasztanów jest lekiem na dolegliwości żołądkowo – jelitowe, wątroby i dróg żółciowych… Kasztany są, jak widać, w jej świecie dietetyki i medycyny, produktem bardzo wysoko cenionym. A przy tym – i chcę to szczególnie podkreślić – kasztany są smaczne!!
(Niestety wciąż zbyt często zdrowe odżywianie kojarzy się wielu osobom z jedzeniem posiłków niesmacznych, niemalże „rodem z drakońskich diet” zaczerpniętych z kolorowych czasopism, tymczasem zdrowe odżywianie jest bardziej „jedzeniem w sposób świadomy”, czyli rozsądnym komponowaniem swoich posiłków i zmianą „byle jakich nawyków” … może jednak okazać się właśnie ciekawe, wręcz fascynujące i przyjemne, gdy się przekonamy, że zdrowe produkty, które zaleca nam św. Hildegarda, są naprawdę smaczne! )
Kasztany smakują mi w każdej postaci, choć przyznaję, że najbardziej podzielną i – przez to – najtańszą i najwygodniejszą dla mnie formą jest korzystanie z mąki kasztanowej, którą używam do koktajli owocowo – bakaliowych (na surowo), do zagęszczenia i zabielenia niektórych zup (wtedy jest w formie gotowanej), czy jako dodatek do ciast czy innych potraw pieczonych w piekarniku. Miód z mąką kasztanową, wspomniany wyżej, może zastąpić, także naszym dzieciom, słodycze np. jako „smarowidło” na chleb, a nie tylko wzmocni wątrobę, ale i podniesie zdolność koncentracji (wystarczy lekko podgrzany i odszumowany miód – ok. ½ l – połączyć z ok. 150 – 200g kasztanowej maki). Przecież i tak odszumowujemy miód, by mieć go co dzień pod ręką do porannego habermusu, więc pół słoja możemy , raz na jakiś czas, przeznaczyć do przyrządzenia miodu z kasztanami (należy go potem przełożyć do słoików i spożywać po łyżeczce rano lub przed spoczynkiem np. przy trudnościach w zasypianiu). Mąka kasztanowa jest na tyle łatwo przyswajalna, że można ją wykorzystywać w żywieniu niemowląt – przy rozszerzaniu diety. Oczywiście można ją w kuchni wykorzystywać na dziesiątki sposobów, choćby dodając nieco do mąki orkiszowej robiąc kluski np. makaron orkiszowo – kasztanowy, czy wszelkie inne potrawy mączne.
Kto nie odkrył jeszcze kasztanów, niech spróbuje na łyżeczce troszkę samej mąki kasztanowej (tylko z zachowaniem ostrożności i umiaru – łatwo, jak wszelkie mąki, wciągnąć ją do tchawicy i się zakrztusić), a przekona się, że jest smaczna. A np. „hildegardowa mieszanka na żołądek” pomocna przy stanach zapalnych, nadżerkach… mieszana właśnie z ugotowanymi kasztanami lub kasztanową mąką – to wszystko są dobre i ciekawe smaki.
Okazuje się jednak, że z dobrodziejstw tego drzewa można korzystać nie tylko przez przewód pokarmowy. Kasztan, podobnie zresztą jak koper włoski – to roślina zdrowa i pożyteczna dla zdrowia na 100%. Hildegarda wskazywała przecież także sposoby na wykorzystanie leczniczych właściwości drewna z kasztana, czy jego soku – szczególnie przy osłabieniu krążenia, tkanki łącznej. Dr Strehlow podpowiada np., że można „wybrać laskę z drewna kasztana jadalnego, która rozgrzewa rękę podczas spacerów. Dzięki kontaktowi ze skórą wzmacnia ona całe ciało, a zwłaszcza naczynia krwionośne. Zapach drewna świetnie pomaga także w stanach zmęczenia.” Autorki praktycznej książki „Zdrowie dla Twojego dziecka” – niemieckie mamy i miłośniczki św. Hildegardy, w swej praktycznej książce podpowiadają inny sposób :
„Kawałek drewna można nosić w kieszeni spodni i często obracać go w dłoniach.”
Kąpiel z dodatkiem wywaru z kasztana (kawałków kory, drewna, łupin owoców) lub z zastosowaniem tego wywaru do polewania kamieni w saunie – pomaga przy reumatyzmie, a także osobom łatwo wpadającym w gniew (przy dłuższym stosowaniu), czy mającym trudności z zaśnięciem.
Jak widać – roślina ta: odżywia, oczyszcza, leczy, uspokaja (czyli leczy i ciało i naszą psychikę), a także rozgrzewa, gdyż, jeśli chodzi o „termikę” pożywienia – kasztany zaliczamy do produktów ogrzewających.
Bardzo cenna uwaga, dziękuję za „czujność” 🙂
Sama nie raz zwracałam na to uwagę, a zrobiłam takiego „byka”. Sprawdziłam i po prostu w tłumaczeniu książki W. Strehlowa „Żywność, która leczy” na j. polski, jest błąd, a z niej brałam cytat i potem ten błąd powieliłam. Zaraz poprawię w artykule, oczywiście nikomu nie życzę takiej pomyłki w praktyce !!
Pozdrawiam Czytelników
Bardzo przydatny artykuł ale zalecałbym jedną istotną poprawkę – mowa o owocach kasztana jadalnego (łac. Castanea sativa) a nie popularnego w naszych parkach kasztanowca (Aesculus hippocastanum)! Jadalne owoce produkuje kasztan, nie kasztanowiec. Wbrew pozorom są to dwie zupełnie różne rośliny a pomyłka skończyć by się mogła ciężką niestrawnością :]
Pozdrawiam!