Kategoria Pierwsza strona, Blog kulinarny - Monika Walczak

Od czasu do czasu lubię zaskoczyć Was czymś niezwykłym jak pigwowe kuleczki, owocowe arkusze czy konfitura z zielonych orzechów włoskich. Przypominam, że robimy ją właśnie teraz, na przełomie czerwca i lipca z niedojrzałych jeszcze orzechów o niestwardniałych łupinkach.

Składniki: 50 sztuk zielonych orzechów włoskich (zrywamy na przełomie czerwca i lipca), 5 szklanek wody, 800g surowego cukru trzcinowego, 200g miodu bez szumowin, 50g sody oczyszczonej, 2-3 goździki, pół łyżeczki wanilii.

Orzechy włoskie nakłuwamy w kilku miejscach wykałaczką, zalewamy zimną wodą i odstawiamy je na 7 dni w chłodne miejsce (niektórzy skracają ten etap do 3 dni). Wodę zmieniamy 2 razy na dobę. Po tym czasie wodę zlewamy, orzechy zasypujemy sodą oczyszczoną i odstawiamy na 24 godziny w chłodne miejsce a następnie starannie je myjemy pod bieżącą wodą. Miód rozpuszczamy w 2 i pół szklanki wody, orzechy zalewamy tym roztworem, zagotowujemy i gotujemy jeszcze na małym ogniu przez 20 minut. Z pozostałej wody i cukru gotujemy syrop. Miodową zalewę zlewamy, orzechy zalewamy syropem z cukru i zagotowujemy, dodajemy goździki oraz wanilię. Gotujemy tak długo aż syrop zgęstnieje a jego objętość zmniejszy się dwukrotnie. Konfiturę studzimy, wszystko przelewamy do słoików, zakręcamy i przechowujemy w chłodnym miejscu. Nadają się do spożycia po 3 tygodniach. Są wtedy chrupiące, ale nie twarde i bardzo słodkie.

Tym, którzy nie zdążyli zebrać orzechów na przełomie czerwca i lipca polecam poczekać i zalać odszumowanym miodem wyłuskane, dojrzałe już orzechy. Obie wersje orzechowych przysmaków są równie pyszne i zdrowe. Orzechy włoskie stanowią bowiem według naszej Mniszki wysokowartościowy artykuł spożywczy. Przyczyniają się do wzrostu mięśni, wspomagają ostogenezę i stymulują przemianę materii (ich wartość jest czterokrotnie wyższa w porównaniu z mięsem). Poza tym orzechy włoskie wspomagają wesołość.

Spróbujcie też oleju z orzechów włoskich, nawet niewielka jego ilość uszlachetni potrawę i sprawi, że stanie się ona bardziej harmonijna.

Polecane Wpisy
Wyświetla 4 komentarzy
  • Teresa
    Odpowiedz

    To chyba bardziej są orzechy w zalewie niż konfitura. Czy te orzechy podczas gotowania się rozgotowują np. jak jabłka. No i po co ta soda? Ja corocznie robię nalewkę orzechową, ale orzechy wyrzucam po zakończonej maceracji. Oczywiście nalewka to nie konfitury, chociaż smak będzie podobny. Jedną wersję robię bez alkoholu, na cukrze z dodatkiem przypraw.

    • Monika Walczak
      Odpowiedz

      Pani Tereso,
      soda jest po to, aby orzechy zmiękły i dały się potem zjeść, z tego co pamiętam.
      Nalewka z zielonych orzechów jest świetna, też robiłam, moja teściowa robi ją rok rocznie.
      Moi znajomi mówią, że jest doskonała na niestrawność i sprawdza się w czasie egzotycznych podróży.
      A te konfitury to moja mała fascynacja kuchnią gruzińską. Robiłam je tylko raz i tak chyba zostanie.

  • monikawalczak
    Odpowiedz

    Trzymam kciuki i proszę napisać jak efekty? Benedyktyńskiej cierpliwości życzę 🙂 i również pozdrawiam

  • Elżbieta
    Odpowiedz

    Dzisiaj rozpoczęłam robienie konfitury… Zobaczymy jak wyjdzie. Jestem entuzjastką św. Hildegardy. Również jestem psychologiem. Pozdrawiam

Zostaw komentarz

fenkuł