Kategoria Pierwsza strona, Blog kulinarny - Monika Walczak, Bez kategorii

Kuchnia jaką tu proponuję jest osobliwa z uwagi na postać, jaka nad nią czuwa. Jest nią benedyktynka – św. Hildegarda z Bingen. Jak już wspominałam wpadłam na nią przypadkiem, biorąc do ręki książkę doktora Strehlowa „Żywność, która leczy. Terapia żywieniowa św. Hildegardy z Bingen”.  Od przypadku do przypadku (choć czy w życiu cokolwiek dzieje się przypadkowo?) w moim domu pojawiło się kilka tomów książek z przepisami Yvette Salomon, „Modlitwy Hildegardy z Bingen”, orkiszowy zakwas i niecodzienne przyprawy, jak bertram, galgant czy hyzop. Zawitał też – rzecz jasna – i sam orkisz. Do dziś pamiętam rozmowę na targu, w której jeden pan mnie przekonywał, że prawdziwego orkiszu już nie ma. Otóż jest – prawdziwy orkisz, płaskurka i kamut (prastare odmiany pszenicy), ale rzeczywiście nie występują powszechnie.

Z czasem przypadki zaczęły  mnożyć się tak bardzo i tak szybko, że zaczęłam wątpić w ich przypadkowość. Ostatnio na przykład wychodząc z marketu zobaczyłam starszą panią, która gotowa była mi sprzedać pigwy spod swojego domu, świeżą fasolę, dynię i orzechy włoskie – wszystkie produkty rekomendowane przez Mniszkę (wyglądały tak bajecznie, że uwieczniłam je na zdjęciach). Oczywiście, gdybym nie miała podstaw na temat żywienia wg. św. Hildegardy zapewne pigwy pomyliłabym z gruszkami, z orzechów wybrałabym laskowe (błąd) a obok pospolitej fasoli przeszłabym obojętnie. Kupiłam płacąc naprawdę niewiele, co obaliło moje przekonanie, że Kuchnia Hildegardy jest droga. Drogi jest w niej orkisz i to w każdym sensie.

Oczywiście nie twierdzę, że literalnie trzymam się wskazówek mojej żywieniowej Patronki, raczej, że jestem na dobrej ku temu drodze, do czego i Was zachęcam. Tropcie ze mną krzaki dzikiej róży, derenia i tarniny, dziękujcie za każdą z garści morw, jeżyn i dzikich winogron, postawcie na parapecie świeży tymianek i szałwię, zróbcie zapas cieciorki, z ryb wybierajcie raczej okonia, szczupaka czy wędzoną sielawę albo karmazyna. Sięgnijcie po piwo orkiszowe i wino gaszone, no i skoro jest jesień – korzystajcie z bogactwa dyń (pamiętając, że cukinie i patisony też do dyniowatych należą). A może macie chęć podzielić się z nami swoimi przepisami? Piszcie proszę.

Jeśli chodzi o techniki kulinarne nie ma tu nic nowego, całe sedno tkwi w produktach, które Hildegarda nazywa „środkami do życia”, ważne by były świeże a posiłki ciepłe.  Warto okrasić je zaleceniami Mniszki: dokonuj właściwego wyboru, żyj w harmonii z przyrodą i wszechświatem, zachowuj zdrową równowagę, ureguluj rytm, wspomagaj swoje zdrowie, kochaj i raduj się. Osobiście zachęcam do wspomagania regionalnych rolników i sadowników, rozglądania się za lokalnymi dostawcami i – oczywiście – do wspólnego gotowania z Hildegardą. Kto lubi uczyć się i gotować w grupie może skorzystać z warsztatów kulinarnych (bieżące informacje znajdziecie na stronie Towarzystwa). Zachęcam. Nie zapominajcie też o spacerach, „pielgrzymi, filozofowie, poeci i kompozytorzy byli zapalonymi spacerowiczami, a podczas wędrówek wpadali na swoje najlepsze pomysły (…) Hildegarda twierdzi, że piąty zmysł – skórny, znajduje się w stopach” (z wstępu do „Kuchni, która leczy”). Korzystajmy z niego.

Wszystkiego smacznego i do przeczytania w kolejnych wpisach. W planie mam kopot z owoców dzikiej róży, myślę też o dyniowo-marchewkowym cieście. Jedliście już?

Polecane Wpisy

Zostaw komentarz